1 stycznia 2009

retrospekcja cz.1


Podróż moja zaczęła się jakiś czas temu. Chcąc ocalać słowa i obrazy nie mogę tego pominąć.
Oto mała retrospekcja z 2008.
Zimowe miesiące minęły niepostrzeżenie, marzec rzucił mnie w wir działań iście damskich. Była wystawa, performance i tańce do białego rana. Kto uczestniczył, był, widział, smakował, ten pamięta. Oj działo się, działo.
W maju zawładnęła mną Nierzeczywista Rzeczywistość. I znowu była wystawa, był koncert i niesamowity tort od M. Zaczęło się porą wieczorową, gdy galerie i muzea otworzyły swoje podwoje, a tłum gości płynął przez pewne praskie podwórze wypełnione muzyką, winem i blaskiem świec. I znowu do rana. I znowu w towarzystwie wybornym. I znowu działo się!
Wydarzenia majowe przyniosły totalne pomieszanie tego, co rzeczywiste i nierzeczywiste. Pomieszanie to naznaczyło wszystkie kolejne zdarzenia w Blicksland, z czego sprawy sobie nie zdawałam i co zrozumieć miałam dopiero po wielu miesiącach.
Tymczasem w czerwcu zamieniłam się w rusałkę, by w Noc Świętojańską kawalerów kusić, wianki rzucać na wodę i kwiatu paproci szukać. Dobrze chyba zadanie wypełniłam, bo uprowadził mnie pewien kawaler i na rumaku swym powiózł w noc ciemną. Tak się jednak wyczynem swym przejął, że woził mnie nieprzerwanie sześć tygodni, aż wreszcie rumak padł z wycieńczenia, a po wianku moim nie zostało ani śladu. Kawaler nawet rumieńcem nie spłonął i zostawił mnie w Blicksland, a sam udał się do kurortów nadmorskich, bo to lato w pełni już było.