21 czerwca 2009

Noc Świętojańska

Wymykam się o zmierzchu z Blicksland w przebraniu Rusałki, by znowu w Noc Świętojańską wypuszczać lampiony na wodę i wypowiadać życzenia, tańczyć z ogniem i kawalerów kusić obietnicą kwiatu paproci. Znowu, choć przecież zupełnie inaczej. Wszystko jest inne. Intensywniejsze. I nurt rzeki silniejszy.
Po północy porywam pewnego kawalera albo to on mnie porywa, a właściwie to porywamy się wzajemnie, przecież od początku było wiadomo. Wypuszczamy jeszcze jeden wspólny lampion na wodę, choć życzenie każdy w duchu wypowiada własne. I tu nagle myśl mnie dopada, że jeśli intencja naszych życzeń jest wspólna, to w porządku, a co jeśli życzenia mają intencję odwrotną? Skąd lampion ma wiedzieć, w którym popłynąć kierunku, czyje życzenie wybrać, a czyje zignorować? Życzeń jednak sobie nie zdradzamy, a i lampionu obserwow
ać nie ma czasu, bo skoro się porwaliśmy, to trzeba stąd zmykać. Zmykamy więc do innej magicznej krainy, ale jakiej nie powiem, bo to tajemnica!
noc całą (a nawet dwie) dokumentował z ukrycia PinkF_, co obejrzeć można na:
http://picasaweb.google.com/pinkf314159265/KoOJanaHerbatnikCzescPierwsza#

http://picasaweb.google.com/pinkf314159265/KoOJanaHerbatnikCzescDruga#

18 czerwca 2009

dance the silence

Transform chaos into order
Bring life to nothingness

Give form to ideas
Dance the silence
Move the space
Create
a cosmos
Create a w o r l d

Can't you see, that every time
I die for you again?
I break my legs in the ankles
and cut my veins
again and again...
without end... without breath...
How many times is it still to take?

Napisałam ten wiersz kilka lat temu. Był grudzień, leżałam w łóżku z gorączką, gdy w półsennym majaku pojawiła się historia. Gęsta, niespokojna, nasycona skrajnymi emocjami. A wszystko przez dwa zdjęcia, które pokazał mi wtedy T. Uruchomiły dużo więcej niż byśmy się razem mogli spodziewać. Dzisiaj zostawiłabym tylko pierwszą zwrotkę. Druga mnie już nie dotyczy. Wtedy wszystko jawiło mi się jako negujące się wzajemnie skrajności. Siebie ustawiłam między nimi jak w potrzasku. Cóż za pomysł! A wiersz przypomniał mi się dzisiaj, gdy tańczyliśmy w deszczu, a nad nami pojawiła się kolorowa tęcza. "Najważniejsze to słuchać partnera" - powiedziała P. - "Oddaj mu tyle ciężaru, ile on daje tobie". Tym razem nie połamałam nóg w kostkach.