Narzucona samej sobie misja ocalania słów i obrazów sprawia, że jestem bardziej uważna i coraz lepiej odróżniam to, co naprawdę istotne od tego, co tylko wydaje się nim być. Zapuszczam się w gąszcz ulic szarym dniem i ciemną nocą. Na gorącą czekoladę, chilijski Chardonnay, rozmowy, i po to też, by usłyszeć i zapamiętać na przykład takie, na pozór zwykłe, dwa zdania wyrzucone nagle w potoku innych słów: "Proste krótkie cięcie. Nie marnuj energii." Wypowiedziane przez T. bez świadomości znaczenia jakie mogą mieć dla mnie, a przecież mają ogromne.
Opuszczam też Blicksland, by inny T. mógł mnie zabrać na spacer po brytyjskim wybrzeżu i po ulicach Londynu, by podziwiać jego bystrość i cudowną umiejętność bycia niewidocznym wobec tych szczególnych momentów, które trwają zaledwie sekundę, a które on potrafi zatrzymać na zawsze.
(Tony Ray-Jones, No Such Thing As Society / Nie ma czegoś takiego jak społeczeństwo, CSW)
http://www.bulgergallery.com/dynamic/fr_artist.asp?ArtistID=93
http://www.rp.pl/artykul/123162,233826.html