Chciałam kolekcjonować słowa.
Dlaczego z całej masy słów z taką ostrością wyłapuję te, które mnie bolą? Dlaczego właśnie te zatrzymuję i nie słyszę już innych? Dlaczego właśnie te tak konsekwentnie blokują moje kroki, gdy tuż obok jest tak dużo innych, które nadają im rozpęd? Dlaczego tylko to jedno złe zdanie zostaje w mojej głowie, a całą resztę dobrych odrzucam? Dlaczego ono staje się obsesją, przez którą tracę obraz całości? To zadziwiające, bo sama mogłabym je wypowiedzieć, ale tego nie robię, bo mnie zawstydza i nagle przychodzi moment, gdy wypowiada je ktoś inny i wtedy boli ze zdwojoną siłą.